wasze zainteresowania

Linda

ja bardzo lubię sport, a wszczególnoscie narsciarstwo, żeglarstwo i siatkówkę.w wolnym czasie lubie sobie też posuchac muzyczki i pośpiewać lubie tez czytać ksiązki przygodowe i horrory.

szataaan

co robimy w wolnych czasie... hmm... głębiej się zastanawiając to ja w wolnym czasie śpię

a tak na seryjio to lubie nad jezioro chodzic w okresie wakacyjnym i na tenisa, ale oczywiście jeżeli nie jest zbyt gorąco. gram w siatkówke, koszykówke, na gitarze, na nerwach rodzicom, układam kostke rubika, puzzle, pilnuje marcelinki, słucham muzyki albo oglądam filmy na de-vał-de, jeździc na rowerze lubie i chyba to wszycho, ale nie jestem pewna. hmm... zapomniałam o najważniejszym - siedze przed komputerem (w przeciewieństwie do tego co robi moja siostra, bo ona trwierdzi, że siedzi "na" komputerze xD) hihihi

Linda

super zdjęcie Marcelinki:]

Mic

wow pierwszy raz jak zobaczyłem to zdjęcie to myślałem że to britnej

Linda

o boże....daj swoje...ciekawe za kogo my cie weźmiemy:)

martaa · Gość

za "majkela dżeksona" :D:DxD

a co do britnej: marcelinka krzyknęłaby "ja nie jestem MARCELINA tylko MARCELINKA" :wink:

Linda

hehe.to tak jak martusia w. nie marta tylko martusa:)mercelnika fajniej brzmi:)

młoda britnej;)

szataaan

jeszcze zobaczycie... jak dorośnie to sie z wami rozliczy :P zobaczycie jaki bedzie robic szoł :D:D śmiejcie sie póki można :lol:

:roll:

Linda

hehe.będzie fajowo:)

aaa4

Mimo bólu Josef czuł na skórze żar oddechu stwora.
Zginąłem - pomyślał w chwili dojmującej jasności umysłu. Nieoczekiwany spokój musiał
przychodzić z niebios, niczym łaska pozwalająca świętym na zniesienie męczeństwa.
W tej właśnie chwili przytomności umysłu chwycił bełt i z całą siłą, na jaką mógł się
zdobyć, wbił grot w lewe oko potwora.
Bestia zawyła, odrywając się od jego brzucha. Josef opadł z powrotem na ziemię, czując,
jak życie wycieka z niego przez wygryzioną ranę. Zanim stracił kontakt ze światem, zobaczył
jeszcze, że potwór ucieka z bełtem tkwiącym w oczodole.
Josef stracił przytomność, modląc się, by bestia zginęła od ciosu.
II
Maria śpiewała sobie podczas trzykilometrowego marszu z rodzinnego gospodarstwa do
grodu Narew. Zazwyczaj nuciła fragmenty kościelnych hymnów, teraz jednak ogarnął ją
bardziej frywolny nastrój. Śpiewała jedną z bardziej sprośnych ballad, jakie zasłyszała od
rycerzy, gdy obsługiwała ich w wielkiej sali jadalnej grodu Narew.
Zaczęła śpiewać dość cicho, ale w miarę jak szła przez gęsty las, nieświadomie
zwiększała siłę głosu z każdą kolejną zwrotką. Gdy dotarła do spalonego przez piorun dębu,
wyznaczającego połowę drogi między domem a twierdzą, skończyła piosenkę, wyśpiewując